Możliwych kilka wersji przebiegu wypadku, brak dowodów na winę Cimoszewicza
"Brak jest materiału dowodowego, który potwierdzałby winę oskarżonego, a wątpliwości, które się pojawiły, są tego rodzaju, że nie da się ich interpretować jakimikolwiek innymi dowodami, które można byłoby dopuścić, nikt zresztą o te dowody nie wnosił" - mówił sędzia Adam Rodakowski.
Zwracał uwagę, że opinie biegłych - kluczowe dowody w ocenie prokuratury - dawały pole do interpretacji. "Wersji jest kilka równie możliwych, natomiast sąd nie może wypowiadać się w granicach prawdopodobieństwa (...). Aby znać winę oskarżonego, sąd musi ją bezsprzecznie, jednoznacznie wykazać. Taka sytuacja w tej sprawie nie jest możliwa" - uzasadniał sędzia Rodakowski.
Wyjaśnił też, że w takiej sytuacji prawnej nie mogło też być mowy o zarzucie ucieczki oskarżonego z miejsca wypadku. Sąd na podstawie Kodeksu wykroczeń przyjął, iż kierowca oddalił się z tego miejsca i nie zawiadomił o zdarzeniu policji. W tym przypadku doszło już jednak do przedawnienia orzekania (minął 3-letni okres od popełnienia tego wykroczenia).
Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy prokuratura, która chciała m.in. kary więzienia w zawieszeniu i czasowego zakazu prowadzenia pojazdów, będzie składała apelację. Na publikacji orzeczenia nie było autora aktu oskarżenia; prokuraturę reprezentowała asesor z miejscowej, hajnowskiej prokuratury rejonowej, która nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, odsyłając do rzecznika Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Nie było też na publikacji ani Włodzimierza Cimoszewicza, ani jego obrońców.
Proces dotyczył wypadku z 4 maja 2019 r. rano, na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce (Podlaskie). Z aktu oskarżenia wynikało, że potrącona przez Cimoszewicza – europosła minionej kadencji, a w przeszłości m.in. premiera – 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ agz/