reklama
kategoria: Miasto
19 październik 2011

Królowa jest tylko jedna

zdjęcie: Królowa jest tylko jedna / fot. Zdjęcie Mariki zrobione w trakcie koncertu w SKPT Od Nowa (październik 2011).
fot. Zdjęcie Mariki zrobione w trakcie koncertu w SKPT Od Nowa (październik 2011).
Królowa polskiego dancehallu Marika to z pewnością jedyna i niekwestionowana gwiazda gatunków, takich jak: reggae, soul, dancehall czy funk. Mająca miliony fanów na całym świecie prężnie działa zarówno na scenie polskiej, jak i zagranicznej. Niemniej jedna tak naprawdę mało kto wie, o czym po cichu marzy i czego pragnie. Na szczęście, w rozmowie z nami uchyliła rąbka tajemnicy…
REKLAMA
M.J.: Marika, jesteś wokalistką, autorką tekstów, kompozytorką, a nawet spikerką radiową – czy czujesz się spełniona zawodowo?
 
Marika: Bardzo, ale jeszcze muszę mieć program o gotowaniu – wtedy będzie, że tak powiem, przekrój moich życiowych miłości <śmiech>.

M.J.: A na poważnie – czy masz jeszcze jakieś marzenia, które chciałabyś zrealizować?
 
Marika: Mam całą masę marzeń i właściwie w każdym momencie życia ich przybywa i cięgle coś się zmienia, bo coś osiągasz z celów, które sobie zakładasz i z marzeń, które masz. Wtedy pierwotne marzenia przemijają, a na ich miejsce wskakują nowe – cały czas jest ruch. Natomiast wracając do tematu programu o gotowaniu, to wcale nie jest żart. Gdybym nie śpiewała, to karmiłabym ludzi. Bardzo lubię gotować. 


 
M.J.: Pozostając jeszcze przez chwilę przy temacie marzeń, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale z pewnością wielu, zwłaszcza początkujących artystów, szczerze zazdrości Ci tego, że miałaś okazję supportować takie gwiazdy, jak: NAS czy Damian Marley. Czy te koncerty również dla Ciebie były inne, szczególne? Czy towarzyszyła im większa trema niż zwykle?
 
Marika: Zdecydowanie były szczególne, bo miałam świadomość tego, że ludzie, których w dużym stopniu fanką, słyszą to, co jest efektem mojej miłości i mojej pracy, a także pracy mojego zespołu. Słyszą nas, oceniają, a przede wszystkim dają nam cenne wskazówki czy uwagi. To jest bardzo fajne, bo daje nam szansę zaprezentowania się przed naprawdę wysmakowanym jurorem.
 
M.J.: Czy spotkałaś się z krytyką podczas któregoś z takich koncertów?
 
Marika: Raczej nie. Muzycy Eryki Badu, której koncert ostatnio supportowałam wraz z zespołem we Wrocławiu, mówili na przykład rzeczy wyłącznie dobre i budujące (…). Słyszeliśmy m.in., że brzmimy autentycznie, że to nie jest to jakieś podrabiane reggae czy pseudofunk’owe klimaty, ale tłusty, osadzony i ciężki dźwięk, który im – jako słuchaczom – sprawia przyjemność. To bardzo mobilizuje i motywuje do dalszego doskonalenia się.
 
M.J.: Doskonalenia się, które doskonale Ci wychodzi… A czy pamiętasz jeszcze swoje pierwsze koncerty i współpracę z Bass Medium Trinity?
 
Marika: Oczywiście, że pamiętam! Byłam wtedy strasznie przestraszoną dziewczynką i  pamiętam doskonale pierwsze koncerty, i wcale nie jestem z nich szczególnie dumna, ale zawsze od czegoś się zaczyna (…). Współpraca z Bass Medium Trinity była natomiast dla mnie bardzo cennym doświadczeniem. To był soundsystem, gdzie Abselektor (członek Bass Medium – przyp. red.), który kładł nam podkłady, był jednoosobowym zespołem i właściwie cała „żywa” energia, nieidąca ze sprzętu, z płyty musiała płynąć od wokalistów, tj. od Frenchmana i ode mnie. (…) To była dla mnie doskonała lekcja i trening, później – gdy zaczęłam koncertować z zespołem – wręcz musiałam pozbyć się pewnych nawyków z czasów soundsystemowych, m.in. tego, że wokalista ciągle musi być aktywny dźwiękowo (…), na rzecz oddania przestrzeni instrumentalistom czy chórkom, na czym zresztą muzyka znacznie zyskała (…).


 
M.J.: Bez wątpienia, Abselektor i Frenchman to osoby, którym wiele zawdzięczasz, ale to, że Twoje występy są tak energetyczne to jednak wyłącznie Twoja zasługa…
 
Marika: Nie tylko! Gdyby nie skład osobowy zespołu, to myślę, że to nie byłoby tak energetycznie jak jest <śmiech>.
 
M.J.: Nie da się jednak ukryć, że na scenie jesteś jednak osobą pełną pozytywnej energii. Czy wystarczy jej do tego, byś zdobyła się na stage diving (skakanie ze sceny w kierunku widowni – przyp. red.) w trakcie któregoś z występu?
 
Marika: Zdarzało mi się to już kilkukrotnie, ale do tego trzeba mieć komfort i pewność, że publiczność cię nie zawiedzie. Mimo to myślę jednak, że prawdziwe stage diving ciągle jest jeszcze przede mną <śmiech>.


 
M.J.: A kim jesteś na co dzień? Spokojną, zrównoważoną, twardo stąpającą po ziemi Martą czy zwariowaną Mariką, królową polskiego dancehallu ?  
 
Marika: Tak naprawdę jedno i drugie, bo zdarzają mi się takie sytuacje, że ta energia i to ADHD, które towarzyszą mi na scenie, pojawiają się w życiu codziennym, ale w gruncie rzeczy jestem bardzo rodzinną osobą i gdybyś mieszkała w Warszawie, z pewnością prędzej czy później, którejś niedzieli znalazłabyś się na jednym z moich rodzinnych pikników czy obiadów (…), gdzie byśmy razem jadły, rozmawiały czy piły wspólnie wino.
 
Dziękuję serdecznie za rozmowę!
 
Rozmawiała Martyna Janiak 
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Dąbrowa Tarnowska
15.5°C
wschód słońca: 06:25
zachód słońca: 16:13
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Dąbrowie Tarnowskiej